Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
ciekawy i zabawny jednocześnie • bo zaczyna się od niewinnego zaplanowania randki, na której można zarobić a ... kończy się zawodowym fachem umawiania się z kobietami za pieniądze. One płacą panu, że zechciał z nimi spędzić czas...i je wyzwolić jednocześnie. • plus Woody Allen
-
Ot zdrowe przepisy w jednej książce pod znanym nazwiskiem • bez zachwytu • jeden z przepisów mi się spodobał, a reszta... nic nadzwyczajnego
-
Bardzo dobry film, choć dla koneserów polecam dwukrotne obejrzenie. Film z drugim dnem, drugim znaczeniem - choć ciągle toczy się jednym gronie mężczyzn • rewelacja
-
Jak przetłumaczyć EXODUS prostym słowem? Co to jest? Łukasz Orbitowski sięga po zło w wielu kontekstach więc exodus to chyba zło jakie puchnie w człowieku u odbiera racjonalność umysłową. To zło, które szuka upustu ale i pokuty jednocześnie. To wszechobecne napięcie niszczące w człowieku dobro kalające go brudem od wewnątrz. W powieści poznajemy Janka, który ucieka od życia(notabene exodus - znaczy emigracja...) lecz nie potrafi uciec od dotychczasowego siebie. Przemierza Niemcy, Słowenię, Grecję lecz ta jego tułaczka nie przypomina pokutnego pielgrzymowania kogoś, kto z każdym kolejnym krokiem odnajduje w sobie wyciszenie. Nie. Janek ucieka z przeszłością na plecach, która ciąży mu jak ogromny plecak. Za szybko został ojcem, mężem, żywicielem rodziny. Za szybko wzgardził miłością matki, dorastał bez ojca. Janek to chłopak, który musiał porzucić młodzieńczość i wskoczyć w odpowiedzialne buty dorosłości. Lecz nic nie zdobywa się za darmo. Sielankę burzy Patrycja, miłość z podstawówki. Janek zdradza, ucieka, kłamie. Dochodzi do tragedii co jest powodem wyjazdu. Byle szybko, chaotycznie, już. Byle nie myśleć. I tak zaczyna się pielgrzymka przez Europę, która tak na prawdę do niczego nie prowadzi. Ani bohatera, ani niestety czytelnika. Osoby, które spotyka nic nie wnoszą do fabuły, nie leczą też ran Janka. Ot przypadkowo poznani rozbitkowie, narkomani, samotni i kochający krótko lecz namiętnie. Bezdomni bez korzeni, bez rodzin. Trafia na ludzi ślizgających się po życiu. Kalejdoskop popaprańców i nieudaczników i nic poza tym. W niczym Jankowi nie pomagają, nic dla niego znaczą. Dziś są jutro ich nie ma. Czytając o nich odczuwałam nudę i monotonię, ale na szczęście stagnację treścią przełamują wątki z lat wcześniejszych, gdy Janek mieszkał w Warszawie, gdy miał żonę, gdy sam był kimś lecz o tym nie wiedział. Poznajemy jego przeszłość i, co zabrzmi przewrotnie, tylko te fragmenty są dobre, ciekawe i przyciągające, a stanowią - zaledwie 1/3 ksiązki., Tylko dla nich czytanie ma sens, a to chyba zbyt mało jak na autora pokroju Orbitowskiego. Plan na powieść był dobry lecz gorzej poszło z przerzucaniem go na papier. • szkoda • wielka szkoda • zapowiadało się tak dobrze...
-
Fantastyczny. • Oto jesteśmy w Stambule i ... łazimy za kotami. Poznajemy je, zaprzyjaźniamy się i potem trudno nam się oderwać od ekranu. Jest kot pilnujący restauracji, który gdy jest głodny, skrobie po szybie. Jest i kotka łowiąca szczury. Są koty, które nie pozwolą ingerować innym w swoje wytyczone ścieżki. I do tego są ludzie, którzy te koty kochają, dokarmiają, ratują i pomagają sobie i im. Bo, jak się okazuje, miłość do kotów jest lepszą terapią uzdrawiającą aniżeli leki.