Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
agnesto
Najnowsze recenzje
1
...
35 36 37
...
113
  • [awatar]
    agnesto
    Bardzo lubię tą sagę. Jest wyjątkowa (nigdy nie używałam tego słowa do opisu powieści), ale tu śmiało tak mogę powiedzieć. • "Kochankowie" to piąta część sagi rodu Neshov. Cztery wcześniejsze tkwią we mnie do dziś, zakorzeniły się we mnie. Wiele scen ciągle do mnie powraca, dlatego po latach, gdy ukazała się piąta część moje oczekiwania były wysokie. Czy sprosta wcześniejszym? Czy nie będzie słabym dopiskiem do czegoś, co jest bardzo dobre? Czy nie będzie smętną, naciąganą fabułą wskazującą na to, że autorce bardziej zależało na zarobku niż na czytelnikach? • I co się okazało? • "Kochankowie" to powieść jakością i tekstem zbliżona do wcześniejszych tomów. Niezwykle wciągająca. Pełna tego, co miały poprzednie części, czyli jakiejś nienazwanej tajemniczości. Dobrze jest znać całą historię rodziny. Gdy Tormod wraz z żoną i synem prowadzi dom i hodowlę. Bo tu się wszystko zaczęło i tu się teraz kończy. Tormod po latach zostaje oddany do domu opieki. Tu odwiedza go jeden z synów, Margido, przedsiębiorca pogrzebowy, oraz wnuczka Torunn, która przejęła majątek po dziadkach. I wydawać by się mogło, że Tormod jest, jak zawsze, nikim znaczącym, a jednak... Tormod ma głębokie życie wewnętrzne. Ma także świadomość własnej starości i niedołężności ciała. Jego wszelkie upadki są dla niego ujmą i upokorzeniem. Słowa nie są w stenie zamazać skutków. Słowa nie stanowią wytłumaczenia. Opiekunowie widzą siniaki, opuchnięcia czy złamania, co stanowi potwierdzenie jego ułomności i demencji. • Ci, co go odwiedzają patrzą podobnie. Biorą efekty za oczywistość. Za następstwo upływu lat. Czy słusznie? • Prócz życia Margida i Torunn jest jeszcze Erlend i Krumme. Prowadzą swoje życie przy adoptowanych dzieciach, remontują nowo zakupioną willę, próbują razem sprostać każdemu kłopotowi. • I każdy żyłby w odrębnych zbiorach, gdyby nie nagłe wydarzenia, które ponownie skupiają rodzinę w Neshov. • Ragde ponownie stanęła na wysokości zadania. Po raz kolejny dała mi do rąk bardzo dobrą powieść. Powieść, która pochłania od pierwszych stron. Trudno się odizolować mentalnie od bohaterów. Trudno otrząsnąć się z historii, z fabuły, ze smutku. Bo ten miesza się w nas i osiada. Personalizujesz się niemalże z każdym z bohaterów. Nie jest możliwością przejście obok nich bez poczucia jakiejś bliskości, wprost zażyłości. I czasem chciałbyś złapać któregoś za rękę i przytulić, doradzić coś, albo tylko posiedzieć w ciszy. Jesteś nimi wszystkimi.
  • [awatar]
    agnesto
    Wesołe? Zabawne? Komiczne? • Mogłaby użyć wszystkich dostępnych przymiotników lecz one i tak nie znajdą odbicia emocji, jakie wzbudzały owe felietony Mrożka. Spółdzielnia i jej prezes. A skoro spółdzielnia, to i misja. To i zadania do wykonania. A prezes swój chłop, czasem nawet sam czynnie włączał się w działania pracowników. A to noszenie kapelusza, a to szanowne przywitanie zacnych gości w progach, jak nie zakładu pracy, to w domowym zaciszu, które wraz z przybyciem ludzi ciche już nie było. Zwłaszcza, że jeden z pracowników stał za zasłoną z przygotowanymi workami do nadmuchania, które miał przebić dla efektu wybuchu szampana, którego prezes nie umiał otwierać, a który miał dać wystrzałowy efekt. A, że butelka francuska i nie dała się otworzyć, korek ani drgnął w kilku pod rząd i trzeba było wyciągnąć czystą, a worki... każdy dziurawy, pewnie też francuskie... to i prezes nie zawsze wszystko był w stanie przewidzieć. Ale było picie, było śmianie się, były czasem zaliczki, choć rzadziej, a szkoda, bo każdy dla dodatkowego grosza gotów był na wszystko. Nawet na narażanie swego zdrowia. Bo czyż poeci nie tworzyli w bólu? Poezji nie pisali wtedy najlepszej? Ach... gdzie te spółdzielnie sprzed lat?
  • [awatar]
    agnesto
    Zapowiadało się hucznie, acz obiecująco. Zapowiadało się zarwanie długiego wieczoru i części nocy. Zapowiadało się niebanalnie, a i niebanalnie się owe zapowiedzi zakończyły. A w czym rzecz? • „Tuż za rogiem”, powieść napisana przez dwójkę pisarzy: kobietę i mężczyznę. Jej pogmatwane patrzenie plus jego proste postrzeganie. Jej wrażliwość plus jego oschłość. Jej analiza plus jego prostota odbioru. Same kontrasty wynikające choćby z racji płci, co dobrze wróżyło. Jednakże moje oczekiwania szybko się rozwiały, co zweryfikowała sama treść czytanego tekstu. Poznajemy Monikę i Tomasza w chwili kryzysu małżeńskiego. On, bawidamek, miłośnik dobrego seksu i eleganckich kobiet, to biznesmen obracający milionami. Ona, kura domowa, nadużywająca alkoholu, była malarka, była artystka, była… Bo teraz nie jest nawet żoną. Monika, to odstawiona na boczny tor kobieta, która pewnego dnia bliżej poznaje Jędrzeja, wspólnika Tomasza, zainteresowanego kupnem jej obrazów. Ich przyjaźń przeradza się w zauroczenie, a to szybko kończy się w łóżku. A łóżko? Łóżko niszczy wszystko, choć akurat w przypadku Moniki, przynosi dobre tego skutki. Zmienia się bowiem w kobietę. Trzeźwieje. Zaczyna dbać o siebie, o swój wygląd i o otoczenie. Zaczyna odczuwać wartość samej siebie. Lecz życie komplikuje to, co już i tak jest skomplikowane. Ich córka ulega wypadkowi i trafia do szpitala. Teraz wszystko się zmienia. Czy zacząć ponownie, jeszcze raz, wszystko od zera? Czy wybaczyć i ponownie złapać się wspólnie za ręce? Czy jest sens walczyć o to, co się straciło? • Marzenia marzeniami… • Życie życiem… • Przeszłość kroczy tuż za plecami… • A teraz? • I choć fabuła jest ciekawa, dobrze przemyślana i niemalże dopracowana, tak efekt ogólny dość marny. Monika to pusta kobieta. Żyje chwilą. Jest małostkowa. Pije i nagle, w ciągu jednego dnia ten alkohol odstawia. Nie musi walczyć z sobą, nie czuje pragnienia, jej myśli nie krążą wokół butelki. Spojrzenie nowego mężczyzny daje jej nowy wiew życia. Mąż to wrak, przy nim wysiadło zasilanie wesołego miasteczka, skończyły się emocje rodem z lunaparku. Ale ktoś obcy? • Tomasz, to znacznie lepiej skrojony bohater. Konkretny, wie, po co sięgnąć, do czego dążyć. Nie boi się porażek. Walczy o swoje targując się zarówno z życiem, jak i kontrahentami. Ale Tomasz to też tupeciarz i drań. W furii nie liczy się ze słowami i często w niekontrolowanych emocjach, obraża. Bluźni patrząc komuś prosto w oczy. Nie idzie na kompromisy. Dlatego zaskakuje tu jego szybka zgoda na zawarcie umowy śmieciowej, w jaką wciągnął go znajomy. Biznesmen daje się wciągnąć w słowne gwarancje bez zabezpieczenia finansowego? Podchodzi komizmem, tym bardziej, że zawsze jest dokładny i skrupulatny. Tu autorzy nieco przekoloryzowali jego postać. Choć i tak dobrze, że postać samego Tomasz pojawia się w tej powieści, bo tylko dlatego można ją czytać. • Wiele scen jest niepotrzebnych. Wiele dialogów zapycha ilościowo kartki nic nie wnosząc do treści. Wielostronicowy, przegadany tekst nudzi. Gdyby skrócić treść, książka zyskałaby na wartości. Pod rozwagę należałoby też wziąć scenerię powieści. Strefa bogaczy i wszędobylskiego luksusu. Czyż nie lepiej czytać o kimś sobie podobnym? O „średniakach”, których jest najwięcej? O ludziach korzystających z komunikacji miejskiej, poszukujących bodźców do życia, żyjących normalnie, bez zdrad windujących ich poziom ego pod sypialniane sufity? • „Tuż za rogiem” to poniekąd próba łączenia „Dynastii” z „Przeminęło z wiatrem”, co się jeszcze nikomu nie udało. Tu też nie. A szkoda.
  • [awatar]
    agnesto
    Niebywła podróż przez ciemny las u boku złej czarownicy, która ani nie mieszka w ciemnym lesie ani nie jest złą. Ludzie z miasteczka stworzyli sobie taki obraz i takie przekonanie, błędnie oceniając kogoś, z kim nie mieli nigdy do czynienia, ani kogo nigdy nie widzieli. Oto bowiem mieszkańcy pewnego ciemnego zakątka co roku oddają najmłodsze dziecko z ich miasta. Odbywa się ceremonia, dziecko zostaje siłą (bo czasem bez użycia siły się nie obejdzie) odebrane matce i ojcu, a potem przez Radę zaniesione do ciemnego boru, pozostawione samotnie na polanie i, wedle słów ludzi, tam umiera, bo zostaje przecież złożone w ofierze. Ale, jak się okazuje. Rada czmycha, a do kwilącego dziecka zbliża się czarownica. Ale jest dobra. Zanosi dziecko do pobliskiego miasta i daje rodzicom, którzy swoich dzieci nie mają, a którzy to maleństwo pokochają jak własne. • Tak trafia tu Luna, nazwana tak przez ową czarownicę zwaną Xan. Tak trafia tu Luna, której matką zostaje Xan, bo przez nieuwagę, zauroczenie dzieckiem, zachwytem nad jego nieprzeniknionym pięknem karmi je nie gwiazdami lecz ... księżycem. • Nie chcę pisać więcej o treści - ta jest do odkrycia. Czytasz i nagle wychodzisz z ciemności ku jasności. Tu dobro walczy ze złem, starość z młodością, dziwność z normalnością. Tu ludzie u władzy próbują dominować nad ludem, co obserwujemy do dziś, a co zdarza się i w baśniach. Tu mieszkańcy godzą się na zasady ustanowione przez innych, mocniejszych. Łzy walczą z sercem, smutek z koniecznym rozstaniem... • Ale dobro zwycięża, choć nie tak, jakbyśmy tego chcieli. • Coś musi zostać oddane, poświęcone. • Nigdy nie dostaniesz niczego bez wzajemności... • Niesamowita podróż w siebie. Każdy, kto weźmie do rąk tą baśń-powieść-marzenie, poczuje w sobie jakieś nieznane dotąd ziarno "czegoś", co dotychczas było uśpione. Może to ty w małej wersji? Może to dziecko w tobie? A może twoje serce, które się wreszcie ocknie? • Baśń nie pozwala o sobie zapomnieć.
  • [awatar]
    agnesto
    Każdy z nas zasługuje na dom. Mały, ciasny, ale przynajmniej własny. Mój. Znak, że się czegoś w tym życiu dorobiłem i do czegoś doszedłem. Że swoją ambicją i uczciwością zarobiłem na własne lokum. I co najważniejsze, chcę do mojego domu wracać. I tu pojawia się pytanie - czy faktycznie każdy ma dom, do którego z radością wraca? Bo jak się okazuje...życie pisze swój scenariusz nie zawsze wedle nas. • A dokładnym tego przykładem są reportaże o Polakach w Ameryce "Ameryka.pl". Czytam i wpadam w coraz większą zadumę. Oto bohaterowie z różnymi historiami, ciężkimi doświadczeniami będącymi często wielkim balastem. Bohaterowie, którzy z uporem i pracowitością próbowali zdobyć ten "raj", o którym każdy mówił i marzył. I niestety, jednym ta pracowitość raj przyniosła, ale innym niestety nigdy nie zostały otwarte bramy owej krainy. • Jest Sebek, który od lat szuka żony, a który ciągle jest sam. Zastanawiasz się gdzie jest problem skoro tak wiele kobiet go otacza? Wina leży po jego stronie, czy po stronie Ameryki? • Jest Danusia, która od lat opłakuje swojego syna na cmentarzu Maryhill na przedmieściach Chicago. Czci jego pamięć łamiąc regulamin cmentarza zabraniający stawiania wszelkiego typu bibelotów. Syn był jej oczkiem w głowie, a Ameryka go Danusi zabrała. Nie tak miała wyglądać sielanka w tym kraju. • Jest i Ola, mądra, bystra, inteligentna prawniczka, która pracuje dla najlepszej w kraju firmy Skadden. Zarabia dużo, Skadden jeszcze więcej, więc gdzie leży problem? W tym, że Aleksandra jest sparaliżowana. W Ameryce przeżyła wypadek samochodowy. Zmiażdżony samochód i ona w nim. Skutek akcji ratowniczej - wózek inwalidzki i pomoc kogoś drugiego do końca życia. Przy wszystkim, nawet przy codziennych małych czynnościach. To dała jej Ameryka - można powiedzieć. W Polsce pewnie nie doszłoby do takiego wypadku. • I jest też Marek, były muzyk disco-polo. Marek, kiedyś gwiazda sceny i mikrofonu, dziś bezdomny mężczyzna bez nóg przykuty do wózka inwalidzkiego. Nie to obiecywała nam miodem płynąca i dobrobytem przyciągająca Ameryka dla każdego. Nie to obiecywała ta obca ziemia. Miały być łatwe pieniądze, szybki sukces, beztroska i duży dom. A jest kalectwo, wymuszony krzywy uśmiech, bieda i izolacja. Bo jak teraz wrócić do rodziny? Bilet w jedną stronę nie przewidywał powrotu. "American dream" okazał się dla wielu emigrantów "American nightmare". Marzenia uleciały, radość też, ciało i umysł musiały przywyknąć do trudów amerykańskich. Dorota Malesa jest jak "producent rolls-royceów, który jedzie po highwayu i każdego rolls-roycea zauważy". Każdego Polaka wyłapie, jakby ci mieli smutek tej ziemi widoczny na twarzy. Daleko od Polski, daleko od bliskich, daleko od samych siebie. "Ameryka.pl" czyta się jak dobrze skrojony zbiór fikcyjnych opowiadań. Opowiadań, które fikcjami niestety nie są. To okrutna rzeczywistość. Malesa mogłaby o tych ludziach napisać kilka tomów, a każdy przelatany byłby i tymi dobrymi i tym złymi losami. Bo trafiają się przypadki sukcesu. Są tu zadowoleni Polacy, lecz gubią się w nadmiarze Polonii, która cierpi i nic nie osiągnęła. Byłoby co czytać. • Polecam
Ostatnio ocenione
1
...
20 21 22
...
98
  • Tarcza Arwernów
    Goscinny, René
  • Chata za wsią
    Kraszewski, Józef Ignacy
  • Cicho, cichutko
    Karpowicz, Ignacy
  • Dziwne losy Jane Eyre
    Brontë, Charlotte
  • Dziwne losy Jane Eyre
    Brontë, Charlotte
  • Pony Express
    Fauche, Xavier
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.
KrakowCzyta.pl to portal, którego sercem jest olbrzymi katalog biblioteczny, zawierający setki tysięcy książek zgromadzonych w krakowskich bibliotekach miejskich. To miejsce promocji wydarzeń literackich i integracji społeczności skupionej wokół działań czytelniczych. Miejsce, w którym możemy szukać, rezerwować, recenzować, polecać i oceniać książki.

To społeczność ludzi, którzy kochają czytać i dyskutować o literaturze.
W hali odlotów Międ­zyna­rodo­wego­ Portu Lotniczego im. Jana Pawła II Kraków-Balice został uruchomiony biblioteczny regał – Airport Library! To kolejny wspólny projekt z Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport! Airport Library, czyli Odlotowa Biblioteka to bezpłatny samoobsługowy regał, z którego mogą korzystać pasażerowie oczekujący na lot. Można znaleźć na nim książki dla dzieci oraz dorosłych w wersji polskiej oraz obcojęzycznej. Udostępnione dzieła należy odłożyć na półki biblioteczki przed odlotem. • Książki na ten cel przekazała Biblioteka Kraków oraz krakowskie konsulaty, współpracujące z Instytutem Kultury Willa Decjusza nad Wielokulturową Biblioteką dla krakowian. • Konsulaty, które przekazały książki na regał Airport Library: Konsulat Generalny Węgier w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie, Konsulat Republiki Indonezji w Krakowie, Konsulat Generalny USA w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Słowackiej w Krakowie oraz Konsulat Królestwa Hiszpanii w Krakowie. • Airport Library to kolejny wspólny projekt Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport i Biblioteki Kraków. Obie instytucje rozpoczęły współpracę w maju 2022 roku, podczas Święta Rodziny Krakowskiej. W czerwcu w CEL została otworzona stała biblioteczka o tematyce podróżniczej „Odlotowa biblioteka” działająca na zasadzie book­cros­sing­owej­. Od lipca w filiach Biblioteki Kraków rozp­owsz­echn­iane­ są egzemplarze kwartalnika „Airside” wydawanego przez CEL Kraków Airport.
foo