Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
agnesto
Najnowsze recenzje
1
...
9 10 11
...
113
  • [awatar]
    agnesto
    To bardzo dziwne, kiedy dwoje nieznajomych zaczyna iść razem. • Dusze niewiele się różnią. Czy to Tygrys, Szczur, czy Żółw. Nawet dusza człowieka potrzebuje tego samego, a mały tego, co duży. Każda istota na świecie potrzebuje tego samego. • Są słowa, które otwierają drogę do spokoju. I nie musisz być lepszy od innych, nie musisz być szybszy, czy bystrzejszy, by lepiej się poczuć. Nie musisz być od nikogo lepszy, bo masz być dobrym dla siebie. I nie szukaj porównania. Dobro się ma, dobrym się jest. Wystarczy uwierzyć, a drzwi do spokoju same staną przed tobą otworem. Zamknij rozwartą bramę do cierpień, odsuń się od niej i przestań wyciągać do niej dłonie. • Zacznij żyć i delektować się tym życiem. Łap każdą, nawet najdrobniejszą chwilę - czyjąś obecność, zapach kwiatu, czy dotyk głazu. Przecież każda chwila jest wyjątkowym momentem danym tylko tobie – tylko i wyłącznie – tobie. To wyjątkowy moment w czasie i przestrzeni. Jest tylko dla ciebie, a jedyne co musisz zrobić, to docenić ją. Uśmiechaj się sam do siebie, nawet jeśli nikt nie widzi. Żadnego z momentów, jakie dostajesz, nigdy więcej nie przeżyjesz. Są ci dane na jeden raz, perełki, które tworzą twoje życie. Nanizaj je na nitkę, jak koraliki o tysiącu barw i noś z sobą, niech ci przypominają o tym, co było cenne i co jeszcze takie będzie. W ten magiczny sposób nie poznasz zmęczenia życiem. Nie doświadczysz nudy i apatii i bylejakości. Nie będziesz miał sam siebie dość. • Uspokój myśli, skup się na tym, co teraz i miej własne marzenia. • Słuchaj siebie. „Los prowadzi nas krętą ścieżką i chociaż czasem sytuacja może wyglądać bardzo źle, to nigdy nie wiemy, czy nie obróci się na naszą korzyść”. • Masz w sobie moc odczarowywania strachu i ciemności. Jesteś magikiem własnej duszy i oczu. Bądź za to wdzięczny... • Kot, który szukał Spokoju i poczucia Zen. Kot, który wyruszył w drogę, by położyć się w konarach drzewa dającego poczucie sensu Zen. Ten kot, który dotąd nauczał i poszukiwał w sobie dopiero podczas wędrówki poznał prawdę. On jest Zen i życie samo w sobie w każdej minucie. Dobrem czynisz dobro, puszczasz je w ruch, nadajesz mu sens sobą i swoimi dobrymi uczynkami. Pomagasz, uśmiechasz się, skupiasz na tym, co robisz teraz. Nie uciekaj myślami w odległe czasy, nie wybiegaj na przód. Osadź się w tym czasie i miejscu i daj głowie i myślom wyhamować. • Zen to nic innego, jak poczucie pełni, spokoju i szczęścia. To zamknięcie oczu, wyciągnięcie twarzy ku jasnemu niebu i wewnętrzne ciepło. To zawierzenie siebie ogromnemu pięknu świata. • Kotem z opowieści jesteś ty. To ty ruszasz na wędrówkę w poszukiwaniu może nie tyle Zen ile sensu życia. Sensu bycia, który często ci umyka. Szukasz sposobu na depresję, na zabicie smutku, na siebie. Szukasz tego, co ma wartość, bo odczuwasz, że twoje życie ją już straciło. Nie widzisz tego, co powinieneś i za co powinieneś być wdzięczny. Człowiek często gubi się. Zatraca swoją osobę pośród hałasu, tłumu, czy ciągłego przebywania z ludźmi. Boi się ciszy, samotności i nicnierobienia. Wszystko w nim nerwowo drga. Z Kotem, który nauczał Zen czas wyruszyć w podroż. • Dlatego idź z Kotem u boku. Bądź jego towarzyszem, przyjacielem i uczniem. Ale – co cię zaskoczy – bądź i nauczycielem – jego i tych, których przyjdzie wam spotkać. • agaKUSIczyta
  • [awatar]
    agnesto
    Nic nie trwa wiecznie. Ani radość, ani ból, ani młodość. Ani tym bardziej ta powieść. „Śmierć pięknych saren” jest taką książką, która powinna trwać i trwać i dawać rozkosz podobną do tej, jaką czuje w sobie wędkarz podczas łowienia ryb. Podczas tego czasu, gdy jest tylko on i ryby, on i woda, on i tajemnica tego, co skrywa ciemna toń. Niesamowita pokora wobec natury, przyrody i tego piękna na wyłączność. Wdzięczność. Ale może po kolei. • Oto rodzina czeskich Żydów. Rodzice i trzech chłopaków. Czasy są trudne, przed wojną, ale świat, codzienność i to, co przynosi im każdy dzień, jest piękne. Ma wymiar czegoś, co trudno uchwycić, a co przechodzi na mnie, na czytelnika. Ojciec, zawodowy sprzedawca, najlepszy na świecie, specjalista tak obrotny, że sprzedałby drewno do lasu i cały sprzęt elektryczny tam, gdzie nie podłączono jeszcze prądu. Ojciec, ktoś, kto wtajemniczył w łowienie. To od niego wszystko się zaczęło i kula pokoleniowa się toczy i toczy i przechodzi na wędkę i spławik. Przechodzi też na trzech synów. Mamy piękno węgorzy, karpi i innych pięknych istot wodnych, które pociągają, kuszą i obiecują coś, co odkryje tylko wierny im druh. A gdzie w tym wszystkim mama? Ona jest zawsze, przytakuje, popiera i próbuje chwalić. To cierpliwa towarzyszka z drugiego tła. To także niebywała kucharka, która ryby potrafi i oporządzić i przyrządzić w wyjątkowy sposób – a raczej na wyjątkowe sposoby, bo ryby można jeść w wielu postaciach i to przez cały rok. I co najważniejsze – nigdy się nie nudzą, nigdy nie śmierdzą i zawsze są niebem i rajem dla podniebienia. • Księżyc nad wodą. Ciemna noc, nic nie widać, ani wędki, ani lasu naprzeciwko, ani żyłki zatopionej w otchłani wodnej. Nic. Słychać jedynie pohukiwania sów i szum liści poruszanych przez zwierzęta. Nocą jest najlepsze branie, nocą nad wodą spotykają się wybrani. Nocą w milczeniu łowi się te wymarzone okazy, które nie pozwalają spać. Okazy, o jakich marzysz i śnisz. • „Śmierć pięknych saren” Ota Pavla to niebywała wręcz książka pisana samoczynnie. To lek na każdy ból, na każdą złą myśl, czy chorobę. To cudowny eliksir na smutek. Lek dostępny bez recepty, dla każdego, a do tego bez skutków ubocznych. Co najwyżej grozi nam zaczytanie i chętka na dobrze przyrządzoną rybę z piekarnika skropioną cytryną. Jest też wesołe otumanienie tekstem. Wchodzisz bowiem w treść „Saren” i stajesz się wybornym znawcą rybołówstwa i wędkowania. Autor lekką ręką tworzy historie, które sprawiają, że czas się zatrzymuje, a ty wskakujesz w kalosze i idziesz w zimną toń wody. Ota Pavel wiele w życiu doświadczył i przeżył, niewiele zaś żył, ale ten dany mu czas spożytkował tak, że dziś odbieram go, jako pisarza wirtuoza. Dorosły o wnętrzu dziecka, który pisze i bawi i siebie i nas jednocześnie. Emanuje jakimś nienazwanym dystansem i do siebie i do świata. U niego wszystko nabiera łagodności, a kontrasty zanikają. • To literacka perełka – nieśmiertelny klejnot literatury. • Takie książki uwielbiam. Nurkuję w nich, zanurzam się i płynę i płynę mając nadzieję, że nie widać brzegu, a ryby skubią moją skórę przedramion i stóp. Takie książki na długo we mnie zostają. Do tej z pewnością będę wracać, bo już się z nią połączyłam, już we mnie zapuściła korzenie. • Uczta rybna z restauracji nagrodzonej gwiazdką Michelin. Palce lizać. • 100/10
  • [awatar]
    agnesto
    Czasem wystarczy jedna książka, by poruszyć w tobie myśli. Myśli, które pojawiają się po lekturze, ale nie tuż po jej zakończeniu, a znacznie później, po kilku dniach. Pojawiają się samoczynnie, nawet wtedy, gdy głowę masz zaprzątniętą czymś kompletnie innym. Wyczytane słowa gdzieś się w tobie umiejscowiły i wracają i nagle dostrzegasz ich trafność i głębię. Tak się dzieje po „Dzienniku pustki” Emi Yagi. • Dlaczego? • Co w niej takiego jest? • Jest pustka. Wielka pustka i samotność i pusty brzuch i jedno słowo, które zaczyna ją wypełniać. • Shibata jest kobietą, pracownikiem dość dużej korporacji. Wynajmuje mieszkanie, wprawdzie niewielkie, ale i tak rzadko w nim przebywa, bo z firmy nikt nigdy nie wychodzi o czasie. Nikt nie ma odwagi iść do domu po ośmiu regulaminowych godzinach pracy. Te nadgodziny właśnie oraz fakt, że Shibata jest kobietą od parzenia kawy, podawania jej, dbania o czystość w zlewie i w sali konferencyjnej, a także od ugniatania wysypujących się śmieci – to wszystko sprawia, że pewnego dnia mówi sobie dość i posuwa się do kłamstwa. Jedno słowo – jestem w ciąży. Jedno słowo, które wyszło z jej ust tak nagle, że zaskoczyło nawet ją samą. Coś w niej wybuchło, coś się w niej zbuntowało przeciw tej codzienności i zaślepieniu innych. • Wystarczyło jedno słowo – jestem w ciąży. • Ciąża – i wszystko staje się normalne. • Od teraz kładzie akcent na siebie. Zaczyna się liczyć ona - jako kobieta, ona – jako człowiek. Należy jej się szacunek i troska. Wreszcie czuje siebie, swoje ciało i swoją wartość. Zaczyna lepiej się odżywiać, wprowadza aktywność fizyczną, a wszystko to wedle wytycznych aplikacji dla ciężarnych. Każdy tydzień zaczyna od szukania informacji o płodzie – jaką ma wielkość. W końcu, jako kłamliwa przyszła mama musi wejść całkiem w rolę, co jej się udaje. Jednak małe kłamstewko buduje duże. Turbina się obraca, życie prze do przodu, a los udowadnia, że plany nigdy nie idą w parze z nadzieją. • Urojenie staje się rzeczywistością. • Podczas badania USG na ekranie nie widać twarzy dziecka... Są nóżki i główka, ale... • Emi Yagi w dzienniku Shibaty pisze o niedocenianej przez nikogo kobiecie. Spotyka ją pogarda w pracy, wyzysk, dodatkowe obowiązki i wieczna kontrola innych. W jej życiu brak kolorów i pogody ducha. Nie czuje w sobie kobiety. Nic nie czuje dlatego kłamie, kłamie by wreszcie wektor obojętności wskazał na nią. • Tu jestem. • To ja. Shibata – kobieta. To ja – przyszła mama... • Ta książka zatrważa i wciąga jednocześnie. Porywa treścią w zaskakujący sposób. I choć niewiele się w niej dzieje, to każdy odnajdzie tu cząstkę siebie. Budzą się odsuwane zawsze marzenia, pojawia się aspiracja i jakaś chęć udowodnienia sobie i innym własnej siły i wartości. Tego chce bohaterka, ale i ty – czytający. • Wertujesz pojawiające się z zaskoczenia myśli i grzebiesz we własnej przeszłości w poszukiwaniu podobnych sytuacji z tobą w centrum. Dostrzegasz drobnostki, które dzięki „Dziennikowi...” nabierają znaczenia. Już ten fakt świadczy o sile książki, o jej uniwersalności i fenomenie zarazem. • Jedno słowo, jedno kłamstwo... • Nie zapomnisz tej książki, oj nie. • agaKUSIczyta
  • [awatar]
    agnesto
    wspaniała publikacja - mozna się w niej zanurzyć...
  • [awatar]
    agnesto
    Nie ma to, jak klasyka literatury. Można sprzeczać się i prowadzić długie dysputy, co do słuszności tytułów, jakie są w nią zaliczane, niemniej jednak te książki zasługują na tą nominację. Klasyka literatury to szkatułka pełna pereł. Zachwyca zarówno pod względem treści, jak i stylu pisania autora. Porusza tematy ówczesnego czasu, w jakim powstała i często stanowi nieocenioną wartość sama w sobie. Stąd moja duma, że wraca. Że pojawiają się nowe wydania powieści, które już w wielu biblioteczkach przesłonił kurz zapomnienia. • Moje zauroczenie wzbudził „Graczem” Fiodor Dostojewski. Ta powieść wciąga, jak gra w kasynie. Czytasz i odczuwasz budzącego się w sobie hazardzistę. Zasiadasz do ruletki nie znając nawet reguł gry, ale to mało istotne. Wystarczy naśladować współgrających, by poczuć pasję, nałóg i słabość do pieniędzy, które raz są, raz ich nie ma. Tu gra toczy się o wszystko i w tę grę Dostojewski wrzucił swoich bohaterów. Jednak emocje wychodzące z ludzi siedzących przy stołach w kasynie przenoszą się i poza jego mury. Każdy z każdym w coś gra i każdy każdego oszukuje, podjudza i mami złudnymi wygranymi, czy bliskimi wręcz zdobyczami. Wedle zasady postaw wszystko, a wygrasz, bo bez ryzyka nie ma zabawy. • Polina Aleksandrowna manipuluje Aleksem Iwanowiczem i bawi się nim dla swoich korzyści. Podburza go i próbuje się dzięki niemu wzbogacić, czego ten kompletnie nie pojmuje. Generał zaciemnia oczy Madame Blanche, czy Francuzowi de Grieux stanem posiadanego majątku. Tu każdy gra ludzkimi uczuciami. Nałóg hazardzisty tkwi w każdym, kto tylko poczuje żeton w dłoni, usłyszy kręcącą się ruletkę, czy zobaczy pierwszą swoją wygraną. • Lecz zasłona milczenia i mgła pozorów zostaje zerwana, gdy przybywa 75-letnia Antonida Wasiliewna. Ta dama szczerze obnaża motywy działania każdego z bliskich. Nie owija w bawełnę, nie unika tematu, a odważnie wyjawia pobudki egoizmu każdego z osobna. Wywleka wszystko, całą żenującą prawdę, która sprawia, że oni wszyscy okazują się być biedakami, bankrutami z długami i kredytami. Lecz, jak to się ma do namiętnego hazardu i stawek obstawianych w grach? Jak to się ma do porażek i przegranych i w ogóle, jak to się ma do prawdy? Każdy odważnie ocenia innych, czasem rzuca kalumnie pod ich adresem, ale o sobie zapomina. Siebie stawia ponad - ponad chorobę hazardzisty ruletkowego szaleństwa, ponad pospólstwo i hołotę. • Ale, jak się okazuje, sama babulinka Antonida też staje się nałogową bywalczynią kasyna. Gdy zasiada do stołu nakrytego suknem, przy ruletce, i gdy kostka rusza w obieg, zaczyna zachowywać się, jak opętany manią gracz. Szarżuje wysokością stawek wedle własnych kalkulacji, acz bez znajomości reguł, bo najważniejsze stają się emocje i ekscytacja bliska orgazmu. Ta magiczna euforia i adrenalina. • O bohaterach „Gracza” można mówić wiele i bez końca. Dostojewski, jak dokładny analityk, rozkłada ich na czynniki pierwsze wybebeszając skrywaną prawdę. Pisarz wyciąga ich marne człowieczeństwo zbudowane na majątku i stanie posiadania. Jednak, gdy owa konstrukcja zaczyna się chwiać, gdy pieniądze topnieją, ludzie ci szukają desperackiego ratunku. Najlepiej szybkiego. Bo toną. • Dostojewski był karcianym hazardzistą. Pochłonięty manią, popadł w długi, stąd i ta powieść. Dla spłaty. Można odnieść wrażenie, że pisał o sobie i o świecie, który znał od podszewki. Swoich bohaterów obrzuca gotówką i każe im ją pomnażać. A oni, gdy zasiadają do gry, gdy więcej tracą, niż zyskują, ujawniają prawdę o sobie. Pieniądze odsłaniają twarze skrywane za maskami, prawda wychodzi na jaw, emocje wybuchają, a ludzie przestają się kontrolować. Podobnie będzie z tobą podczas czytania. Zostaniesz wciągnięty w grę i nie odpuścisz, aż gra nie dobiegnie końca.
Ostatnio ocenione
1
...
95 96 97 98 99
  • Wichrowe Wzgórza
    Brontë, Emily
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.
KrakowCzyta.pl to portal, którego sercem jest olbrzymi katalog biblioteczny, zawierający setki tysięcy książek zgromadzonych w krakowskich bibliotekach miejskich. To miejsce promocji wydarzeń literackich i integracji społeczności skupionej wokół działań czytelniczych. Miejsce, w którym możemy szukać, rezerwować, recenzować, polecać i oceniać książki.

To społeczność ludzi, którzy kochają czytać i dyskutować o literaturze.
W hali odlotów Międ­zyna­rodo­wego­ Portu Lotniczego im. Jana Pawła II Kraków-Balice został uruchomiony biblioteczny regał – Airport Library! To kolejny wspólny projekt z Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport! Airport Library, czyli Odlotowa Biblioteka to bezpłatny samoobsługowy regał, z którego mogą korzystać pasażerowie oczekujący na lot. Można znaleźć na nim książki dla dzieci oraz dorosłych w wersji polskiej oraz obcojęzycznej. Udostępnione dzieła należy odłożyć na półki biblioteczki przed odlotem. • Książki na ten cel przekazała Biblioteka Kraków oraz krakowskie konsulaty, współpracujące z Instytutem Kultury Willa Decjusza nad Wielokulturową Biblioteką dla krakowian. • Konsulaty, które przekazały książki na regał Airport Library: Konsulat Generalny Węgier w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie, Konsulat Republiki Indonezji w Krakowie, Konsulat Generalny USA w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Słowackiej w Krakowie oraz Konsulat Królestwa Hiszpanii w Krakowie. • Airport Library to kolejny wspólny projekt Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport i Biblioteki Kraków. Obie instytucje rozpoczęły współpracę w maju 2022 roku, podczas Święta Rodziny Krakowskiej. W czerwcu w CEL została otworzona stała biblioteczka o tematyce podróżniczej „Odlotowa biblioteka” działająca na zasadzie book­cros­sing­owej­. Od lipca w filiach Biblioteki Kraków rozp­owsz­echn­iane­ są egzemplarze kwartalnika „Airside” wydawanego przez CEL Kraków Airport.
foo