Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
„Kości, które nosisz w kieszeni”, rzecz o śmierci, która burzy cały porządek tego świata. • Główną bohaterką tej krótkiej opowieści napisanej przez Barysa jest nastoletnia Ula z Pabianic. Ma ona dwójkę młodszego rodzeństwa, schorowaną babcię i matkę, jedyną żywicielkę rodziny. Matka urabia się po łokcie pracując w Biedronce. Rodzina ta w zasadzie ledwie wiąże koniec z końcem. Z perspektywy Uli świat, w którym wszyscy razem funkcjonują jest szary, nijaki, brudny i przygnębiający. Nie ma w nim rodzicielskiej miłości, jest za to ogromna samotność i pustka, która zaprowadza dziewczynę na cmentarz. Okazuje się, że właśnie wizyty w tym miejscu przynoszą jej pewnego rodzaju ukojenie. Granica między życiem, a śmiercią jest prawie niewidoczna. I w zasadzie tylko „Kości, które nosisz w kieszeni” sprawiają, że śmierć jest czymś oczywistym, niejako umownie nawet „namacalnym”. Przeżycia Uli, którymi się dzieli z czytelnikiem są niczym patchworkowy kocyk. Dziewczyna przeplata w nich mnóstwo wspomnień, które mimo wszystko w jakiś sposób się ze sobą łączą tworząc logiczną, aczkolwiek niezwykle poruszającą całość. Choć świat przedstawiony w powieści jawi się nam jako bardzo mroczny, przygnebiający, gorzki, surowy, a los jej bohaterów wprost beznadziejny to jest w tej lekturze coś niezwykłego, coś co porusza duszę i z pewnością nie pozwoli o niej szybko zapomnieć. A dzieje się tak również bez wątpienia dzięki wspaniałemu językowi, którym posługuje się autor. Tekst ten mimo swej szorstkości i brutalnej prostoty jest bardzo liryczny. Ujął moje serce bez dwóch zdań. Myślę, że twórczość Łukasza Barysa zasługuje na szczególną uwagę. Zatem polecam wszystkim lekturę, bo warto...
-
„To się nie mieści w głowie”, ale naprawdę bardzo wielu rzeczy nie da się wytłumaczyć dorosłym 😉 • A przecież można żyć w przyjaźni z kozą. Tym bardziej gdy rozumie się ją bez zbędnych słów, a ona w wielu kwestiach jest z nami zgodna. Rybki mogą być niczym pies, z którym da się wyjść na spacer. Wystarczy tylko opracować ku temu odpowiednią strategię. Głowa małej bohaterki z opowiadań pani Piątkowskiej aż kipi od pomysłów. Tosia potrafi postawić na swoim prawie zawsze. Bez większego problemu udaje jej się namówić babcię na zakup zabawki z wystawy. Skutecznie uatrakcyjnia również dalekie podróże. Uwielbia zajadać fioletki, nie przepada za ślimaki, ale za to bez problemu może wsadzić palce do lwich paszczy. I choć wie, że zmyślanie jest złą rzeczą to czasami sama stosuje przechwałki, w których tata staje się cyrkowcem, dziadek wybitnym artystą, a babcia sławną śpiewaczką. W końcu czasami dobrze jest trochę pofantazjować… Z czasem okazuje się, że choć dorośli wielu rzeczy nie rozumieją i z wieloma się nie zgadzają to ich dzieciństwo wyglądało zupełnie podobnie. Też niezbyt często bywali grzeczni i posłuszni, dzięki czemu wyglądało ono równie normalnie 😉 A nawet czasami miewali o wiele ciekawsze pomysły na psoty, niż można by się było tego po nich spodziewać… Polecam rodzicom i dzieciom te pełne humoru opowiadania.
-
„Szczęście Mikołajka” – przyjaźń jest najważniejsza… • Bo to przepiękna opowieść o przyjaźni dwóch niesamowitych panów, dzięki którym powstało naprawdę mnóstwo przeróżnych bohaterów literackich, bez których trudno jest sobie wyobrazić świat książek dla dzieci. Mowa w niej rzecz jasna o René Goscinnym i Jean-Jacques Sempé. Są oni twórcami między innymi wszystkim doskonale znanego na całym świecie chłopca o imieniu Mikołajek. I choć na pozór jest on zwyczajny, to jednak ma w swoim sposobie bycia to coś, co nas do niego przyciąga niczym magnes. Z Mikołajkiem trudno jest się tak naprawdę nudzić. Ma super kumpli, z którymi uwielbia się wygłupiać. Ponadto jest bystry, inteligentny, rezolutny i ma głowę pełną oryginalnych pomysłów. W „Szczęściu Mikołajka” mamy do czynienia nie tylko z historią „narodzin” tego bohatera, ale także odbywamy swego rodzaju sentymentalną podróż w głąb życia jego autorów, ich wzajemnej relacji, trudnych czasów w których przyszło im wspólnie tworzyć kulturę. To historia przepiękna, sentymentalna, nieco smutna, ale momentami także pełna dobrego humoru. Doskonała lektura dla fanów ich twórczości. Serdecznie polecam. Bardzo wzruszająca rzecz…
-
Podwórko jakich wiele, a na nim podparta na jednej kuli nieco kulawa kaczka sobie stoi. Stoi i patrzy na to smętne miejsce, w którym się znajduje i snuje swoje sekretne marzenie… W pewnym momencie doznaje wprost szoku. Na podwórku pojawia się zupełnie znikąd pewna ślepa kura. Skąd przyszła? Dokąd zmierza? Kura ma zamiar dotrzeć do miejsca, w którym spełniają się sekretne marzenia i stara się namówić kaczkę na wspólną wyprawę. Początkowo zlękniona kaczka stawia opór. Jest pełna obaw, za nic w świecie nie chce opuścić swego monotonnego podwórka, bo tu zwyczajnie czuje się bezpiecznie. A świat mimo, że stoi przed nimi otworem jest zupełnie nieznany i pełen niebezpieczeństw. W końcu po długich namowach kulawa kaczka decyduje się zostać przewodniczką ślepej kury w wyprawie po szczęście. Czy uda im się dotrzeć do upragnionego celu? Co ich spotka w drodze? Czy zostaną przyjaciółmi? A co ze szczęściem? Czy rzeczywiście łatwo jest je osiągnąć? Najlepiej przekonajcie się sami sięgając po tą niewiarygodną historię, pełną zaskakujących zwrotów akcji i rzecz jasna z szalenie przebojowymi bohaterami i ich przeogromnym poczuciem humoru. Polecam wszystkim, bo marzenia się spełniają, a przyjaźń ma niezwykłą moc rażenia. 😉
-
„Coraz mniej światła” – z każdym kolejnym dniem nasze życie coraz bardziej traci swój blask… • Najnowsza powieść Nino Haratischwili przedstawia losy czterech przyjaciółek z Gruzji. Ich dzieje w swej retrospektywnej opowieści przedstawia nam jedna z nich, niejaka Keto. W chwili obecnej prawie wszystkie znajdują się na wernisażu wystawy zdjęć bliskiej ich sercu, niegdyś pełnej życia fotografki Diny. Diny, która już na zawsze pozostanie tą fizycznie nieobecną. Keto spogląda na liczne fotografie przedstawiające w zasadzie ich wspólne życie, dorastanie w ogarniętym chaosem Thibilisi. Wywołują one u bohaterki wiele przeróżnych emocji. Wraca ona swą pamięcią do roku 1987 i zaczyna przedstawiać ich wzajemne relacje z własnej perspektywy. Z perspektywy osoby pragnącej miłości, akceptacji, lepszego życia. Okazuje się, że wcale nie żyło się łatwo w kraju, który wówczas toczył zaciekłe walki ze Związkiem Radzieckim i pragnął stać się w końcu państwem niepodległym. Burzliwe zmiany polityczne i społeczne miały ogromny wpływ na ich dojrzewanie, wkraczanie w dorosłość, przeżywanie pierwszych zauroczeń, dokonywanie trudnych wyborów, które często przynosiły dramatyczne wręcz skutki… Keto przedstawia czytelnikowi pełną dramatyzmu i okrucieństwa historię pewnej przyjaźni. Przyjaźni, która każdą z nich zaprowadziła w zupełnie inny świat. Ale za to w świat bez zdrad, bezsensownie toczonych konfliktów, lecz niestety pełen bolesnych wspomnień. • Haratischwili jest doskonałą autorką dramatyczną. Jej wątki zawsze w sposób bardzo szeroki i przenikliwy związane są z portretami psychologicznymi wykreowanych przez nią bohaterów. Książka rzeczywiście hipnotyzuje czytelnika. Jest bardzo emocjonalna, pełna wrażliwości, ale też jest w niej nieco romantyzmu, nie brakuje także rozwagi. Choć wielu porównuje ją z historią „Genialnej przyjaciółki” Eleny Ferrante, co osobiście uważam za małą zniewagę, dla mnie jest ona powieścią którą postawiłabym z pewnością obok „Małego życia” Hanyi Yanagihary. Polecam więc wszystkim ten osobliwy, elektryzujący tytuł.