Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
Każdy nowy dzień w Dolinie Muminków oznacza zupełnie nową przygodę. Tym razem na dobry początek poznajemy całkowicie nową bohaterkę o imieniu Bufka. Bufka jest specjalistką od robienia bałaganu, w związku z czym nigdzie nie może na dłużej „zagrzać” miejsca. Okazuje się, że w dolinie jest tylko jedna osobowa, która może jej skutecznie pomóc „uporządkować” swoje życie. W każdej historii obowiązkowy jest też duch. Muminek chcąc zaimponować Pannie Migotce swą odwagą, wchodzi w układ z pewnym mało przerażającym strachem i wspólnie dopuszczają się niewielkiego podstępu. Jeśli mowa o duchach to w kolejnym opowiadaniu mamy do czynienia z naprawdę niewidzialną dziewczynką, niejaką Nini. Choć Muminki zasypiają na całą zimę ta zdaje się być dla nich wyjątkiem. Muminek budzi się pewnego dnia i postanawia przyjrzeć się bliżej dolinie pokrytej śnieżnym puchem. Ekscytacja sprawia, że udaje się na spacer, podczas którego poznaje swojego przodka i na okres zimowego snu pozwala mu zamieszkać w piecu w salonie. Okres przedwiośnia również nieco wstrząsa Muminkami, gdy za sprawą ducha ognia dowiadują się o grożącym im wybuchu wulkanu. Cudem udaje im się jednak uniknąć katastrofy. Wkrótce potem kryzys dopada Tatusia Muminka. Zostaje porwany w wir pracy, żeby stać się przykładem godnym naśladowania. Z kolei psotna Mała Mi tak zaczyna działać Muminkowi na nerwy, że ten za wszelką cenę star się ją wyprowadzić z domu. Całe szczęście bezskutecznie. Znika natomiast zupełnie ktoś inny. Panna Filifionka zostaje rzekomo zamordowana, a Paszczak sugeruje, że zamieszana w jej zniknięcie jest Mamusia Muminka. I tak na koniec stajemy się świadkami rozwiązania niełatwej zagadki detektywistycznej. Ale całe szczęście wszyscy uchodzą z życiem… • Opowieści z udziałem Muminków to klasyka. Te nowowydane, bogato ilustrowane są o tyle dobre, że nie nużą tak bardzo małych dzieci. Dzięki temu i one mają szansę poznać tych kultowych bohaterów, którymi jeszcze przed chwilą fascynowali się w swoim dzieciństwie zapewne ich rodzice. Polecam ciepło książeczkę na dobranoc do podusi.
-
„Lekarstwo dla duszy” to zbiór felietonów opisujących całe zło tego świata. Ich bohaterami są zwykli ludzie, których dotknęła ogromna znieczulica, niesprawiedliwość społeczna, a także krzywda ze strony systemu prawnego. Wiele spraw poruszonych przez Kopińską oburza, bulwersuje, wstrząsa. Świetnie, że autorka zwraca uwagę i chce mówić głośno o zupełnie wszystkim bez żadnych zahamowań, choć często naraża przez to również swoje życie. Autorka na kartach swej książki wielokrotnie zwraca uwagę na siłę sprawczą dobra. Zło bardzo łatwo jej wyzwolić, a znacznie trudniej jest się mu później przeciwstawić. Mnóstwo w niej rozważań dotyczących mowy nienawiści, powszechnej agresji, homofobii, nietolerancji, fałszu, a także o problemach w jakich tonie kościół katolicki, o „tchórzliwych” politykach i ich nieudolnych ustawach, o źle reformowanym systemie sądownictwa. Prze to wszystko prawdziwi mordercy, gwałciciele czują się bezkarni, a bezdomni trafiają za kratki za swą uczciwą pracę, za którą wynagradzani są żywnością. Żyjemy w XXI wieku, w kraju cywilizowanym, a często w naszym postępowaniu brakuje po pierwsze logicznego myślenia, po wtóre empatii. Naprawdę przykre jest to, że są wśród nas ludzie, którzy uwielbiają karmić się cudzymi łzami. Nie naprawimy świata w jeden dzień, ale super że są tacy wspaniali reporterzy, którym zależy na tym, żeby mimo wszystko nie odwracać oczu od spraw dotyczących nas wszystkich i żeby zawsze płynąć pod prąd. Należy stawiać czoło wszelkiemu złu, by każdy z nas mógł zaznać w życiu chociaż odrobiny szczęścia. Polecam wszystkim lekturę. Naprawdę daje dużo do myślenia i na długo nie pozwala o sobie zapomnieć.
-
Jest karnawał, więc musi być zabawa. A cóżby to była za nudna zabawa bez specjalnie przygotowanych na ten czas strojów? Ola postawiła przed swym tatą nie lada wyzwanie. Zapragnęła przebrać się za najprawdziwszego w świecie robota. Oczywiście tata Oli, żeby osiągnąć efekt ŁAŁ do tego celu postanowił rozkręcić, niezbędny do prawidłowego funkcjonowania gospodarstwa domowego, odkurzacz. I wszystko poszło jak z płatka. Strój Oli wyglądał oszałamiająco, choć w dużej mierze ograniczył jej funkcje motoryczne, ale coś za coś… Jednak żeby dostarczyć córce niezapomnianych wrażeń tata również dla siebie zorganizował oryginalne przebranie. W dniu balu karnawałowego na boisku szkolnym pojawił się w stroju pirata. I nic nie byłoby w tym zaskakującego, gdyby nie fakt, że był on JEDYNYM przebranym rodzicem. Potem było już tylko gorzej, ale dzięki temu i znacznie zabawniej. • Nic dziwnego, że książka o perypetiach tej szalonej duńskiej rodzinki zdobywa kolejne rzesze fanów na całym świecie. Stanowi ona doskonałą rozrywkę i wyłącznie rozrywkę dla wszystkich. Choć dobrze byłoby, gdyby wydawca okładkę każdego tytułu opatrzył nalepką z napisem – nie próbujcie tego w domu!!! Chociaż kto wie, może strój Pana Kibelka zrobiłby niezłe show w którymś z polskich przedszkoli 😉 Udanej lektury!
-
„Ostatnia owca” czyli narodziny zbawcy świata widziane oczami pewnego, niezdarnego stada… • Ulrich Hub w swej opowieści przedstawił historię narodzin Jezusa, ale widzianą oczyma zwykłych owiec z pastwiska. Jego opowieść wigilijna rozpoczyna się w momencie, gdy niebo rozświetla swym niesamowitym blaskiem spadająca gwiazda. Wówczas owce pasące się na łące wieczorową porą doznają ogromnego wstrząsu. Orientują się, że z nocy w jednej chwili powstał dzień i że zostały zupełnie same. Pasterze zwyczajnie gdzieś się zapodziali, nawet nie zabrawszy swoich rzeczy. Być może porwało ich UFO? Do nieco skonsternowanych owiec dociera informacja o dziecku leżącym w żłobie gdzieś nieopodal, zawiniętym w pieluszki. Podobno w przyszłości ma ono uratować świat. Poruszone postanawiają wyruszyć do niego w odwiedziny. Zdezorientowane i z całym mnóstwem pytań oraz obaw o swe własne życie, owce przeżywają tej nocy niesamowite wręcz przygody… Jednak zbyt mocno zaabsorbowane sobą nawzajem nie dostrzegają zbyt wielu ważnych rzeczy rozgrywających się tuż obok nich. • Opowiedziana na nowo przez autora historia nocy betlejemskiej jest wprost niesamowita. Bawi doskonałym poczuciem humoru. Owce są zupełnie różne, zadziwiają swoją postawą, przemyśleniami, dokonywanymi przez siebie wyborami. Świetna, nieco przewrotna historia. Polecam wszystkim.
-
„Wielka ucieczka Wawelskiego Smoka” czyli super alternatywa dla krakowskiej legendy… • Co by było gdyby Smok Wawelski uszedł z życiem? Jak potoczyłyby się jego dalsze losy? Myślę, że na doskonały pomysł wpadł właśnie pan Maciąg w swej przygodowej powieści napisanej dla dzieci. Tchnął nowego ducha w historię o Smoku Wawelskim i „namieszał” w niej wprost nieziemsko. Nie dość, że smok pozostaje żywy dzięki krakowskiej Królewnie i Szewczykowi to na dodatek wyrusza w bardzo daleką podróż, ku krainie smoczej szczęśliwości czyli do niejakiego Kitaju. Zwiedza po drodze Persję oraz Turcję. Zawiera nowe znajomości i przyjaźnie. Jednak przez cały czas tęskni do ukochanego Krakowa, gdzie spędzał czas w swej pieczarze czytając książki lub czasopisma zajadając przy tym przepyszne rodzynki, albo zwiedzając miasto pod osłoną deszczu. Czy mimo ogromnej tęsknoty po dotarciu do celu swej podróży rzeczywiście zazna szczęście jako smok, na którego życie nikt nie czyha? A może pewien list zdoła nakłonić go do zmiany decyzji i powrotu w swe rodzinne strony? • Czy treść listu otrzymanego od krakowskiej Królewny rzeczywiście rozpocznie nową przygodę? Panie Robercie brzmi wprost zachęcająco… Czekać czy nie czekać na dalsze losy Wawelskiego oto jest pytanie. Lektura wprost wspaniała dla małych, jak i dużych. Polecam wszystkim gorąco, bo z Wawelskim w podróży nie sposób się nudzić…