Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
To bez wątpienia najbardziej uwielbiana fantastyczna pozycja dla młodzieży. Nigdy mi się chyba nie znudzi. Tym razem wróciłam do niej, ale wsłuchując się w świetną jej interpretację wykonaną przez Piotra Fronczewskiego. Aktor w sposób, przynajmniej dla mnie, doskonały oddał ducha tej magicznej powieści. W sam raz na jesienne dni. Polecam serdecznie zwłaszcza rodzicom tych dzieci, które z czytaniem nie mają wiele wspólnego, a które może oczarować charyzmatyczny głos lektora. Rzecz jasna jeśli tylko ktoś nie ma "problemu" z książkami o tego typu tematyce.... ;) Bo takich negatywnie nastawionych do postaci Harrego Pottera jest równie wielu jak jego zwolenników. Pamiętajmy jednak o tym, że właśnie fantazja jest od tego, by bawić się nią na całego.... ;) Z wielkim uwielbieniem do Pottera - Polecam na nudę, na słotę, na oderwanie się od rzeczywistości...
-
O raju… Druga część historii o Tatianie i Aleksandrze jest druzgocąco nudna. Takie odnoszę wrażenie po tej lekturze… Na dodatek autorka momentami sama gubi się w fabule. Biedna Tatiana, która przez cały czas żyje w przekonaniu, że Aleksander zginął, nagle w jednym z rozdziałów przekonuje amerykańskiego urzędnika o tym, że trafił on do oddziału karnego i przedostał się na teren Niemiec. Ha ha ha… Skąd to miała niby wiedzieć??? Niesamowita skucha… A przecież dopiero po zapoczątkowaniu akcji z procesami norymberskimi zaczęła przypuszczać że Aleksander może żyć gdzieś w Europie, bo dopiero wówczas dowiedziała się o istnieniu Orbelego. Informacja o Orbelim i jego wypowiedzi stanowiła klucz do rozwiązania zagadki pozostawionej przez Aleksandra w ostatnich minutach ich wspólnego życia. Ogólnie rzecz ujmując historia bohaterów książki pani Simons może i jest ciekawa, ale jednak momentami nieco zbyt długa i nużąca. Więc chyba nie będę brnęła w nią dalej… Nie widzę sensu. Czuję się rozczarowana zwyczajnie...
-
Trudno jest mi zebrać myśli po lekturze Olgi Hund. Myślę, że sens tej krótkiej formy prozatorskiej doskonale oddaje jej cytat: • „Ten nasz szpital przypomina nabity ludźmi statek, kiwający się na wzburzonym oceanie. To taka antyarka załadowana smutnymi i samotnymi kobietami, kobietami o fatalnej kombinacji genów. Kobietami przeznaczonymi do wyginięcia. Antyarka nikogo nie ratuje i donikąd nie zmierza. Ona tylko wypływa na sam środek oceanu, gdzie być może wymrą w nas, jej pasażerkach, te wirusy świńskiej melancholii, co atakują dusze, mózg i serca. Tu gdzieś jest na pewno dziura, przez którą na pokład dostaje się woda i ona tą nasza antyarkę podtapia.” • Każdy z nas tutaj na ziemi jest melancholijnym, momentami depresyjnym „pacjentem”, znajdującym się na takiej właśnie antyarce zwanej życiem. I tak jak bohaterki z opowieści snutych przez autorkę, tak i my wielokrotnie stajemy się rozczarowani światem, który nas otacza. Ludźmi i ich wyborami. Denerwują nas przeróżne sprawy. Nierzadko jesteśmy sfrustrowani, oburzeni, psychicznie wykończeni funkcjonowaniem w otaczającym nas świecie. Olga Hund patrząc przez pryzmat pacjentów szpitala psychiatrycznego oddaje stan ducha współczesnego człowieka. Człowieka, który owszem jest kowalem własnego losu, ale też jest kimś, kto na bardzo wiele spraw nie ma większego wpływu. Dlatego wszyscy znajdujemy się na tej antyarce, która nie ma nas uratować od wszelkiego zła, a jedynie odwlec je w czasie. Bo przecież antyarka kiedyś w końcu musi zatonąć wezbrana wodą. I takie właśnie jest nasze życie. W książce tej zatem pokazana została smutna i druzgocąca prawda o świecie, w którym przyszło nam funkcjonować.
-
„Anioł z Auschwitz” to opowieść o miłości ponad wszystko w cieniu okrutnej wojny. Głównymi jej bohaterami są Chrisopher i Rebekka. Zamieszkują wyspę Jersey. Wywiązuje się między nimi przyjaźń, która nie jest akceptowana przez rodziców dziewczyny. Żydzi nie powinni sprzyjać z Niemcami. Z czasem nastolatki zakochują się w sobie. Kres ich znajomości nadchodzi wraz z wybuchem II Wojny Światowej. Naziści, wszystkich zamieszkujących wyspę Żydów zgodnie z zarządzeniem dotyczącym Ostatecznego Rozwiązania Kwestii Żydowskiej przewożą na kontynent. I tak ślad po Rebece ginie… Chrisopeher jednak żyje w przekonaniu, że jedynym miejsce, do którego zapewne trafiła dziewczyna jest Auschwitz. W akcie największej swej desperacji wstępuje w szeregi SS, żeby móc rozpocząć pracę w niemieckim obozie koncentracyjnym. W Auschwitz szybko zyskuje zaufanie swoich przełożonych i po krótkim czasie zaczyna dowodzić żołnierzami, sprawującymi piecze w tak zwanej Kanadzie. Christoper nie mogąc pogodzić się z charakterem piastującego przez siebie stanowiska, ani znieść bólu wynikającego z patrzenia na krzywdę ludzką postanawia wprowadzić w życie swój własny plan „ochrony” pracujących w jego sekcji kobiet. Tym samym jest w stanie ocalić kilka niewinnych istnień. Nie osiąga jednak celu, dla którego znalazł się w obozie. Rebekka bowiem nie trafiła do Auschwitz. Gdzie zatem się znalazła? Czy w ogóle nadal żyje? Czy los okazał się dla nich na tyle łaskawy, aby ponownie przecięły się ich życiowe ścieżki? • „Anioł z Auschwitz” to całkowita fikcja literacka. Jest książką z wartką, intrygującą akcją. Opowiada o bezgranicznej miłości, niebywałym okrucieństwie, walce z własnym sumieniem i przekonaniami. Godna uwagi pozycja.
-
Otrzymała Nagrodę Nike oraz Bookera – „Bieguni”, bo to o nich mowa, są jedną z trudniejszych w interpretacji książek naszej laureatki Literackiej Nagrody Nobla. Z jednej strony jej fabule można bardzo wiele zarzucić. Składa się ona z co najmniej kilkunastu różnych, wydawać by się mogło mało dopracowanych wątków, które na dodatek praktycznie w żaden bezpośredni sposób się ze sobą nie łączą. Z drugiej jednak strony ta jej wielowątkowość świadczyć może również o niezwykłym bogactwie tematycznym tego utworu. Książkę tą cechuje na pewno duży dynamizm i niesamowita zmienność. W moim odczuciu jest ona multipowieścią o wędrówce, podróżowaniu i związanych z nimi wartościach. Bo tu nie tylko o zwykłym przemieszczaniu się jest mowa. W „Biegunach” tkwi także metafora naszej wędrówki zwanej życiem – od samego początku ku jego kresowi. • „Człowiek w drodze” wiedzie tutaj prym. Podróżować jednak należy do jakiegoś celu. Celem podróżowania bohaterów powieści jest więc drugi pielgrzym. Jest nim drugi człowiek, z którym dzielimy się doświadczeniami, swoimi emocjami, przeżyciami różnego rodzaju, a także swoją wiedzą w różnych dziedzinach i przejawach życia. W całej tej epickiej historii czas i miejsce nie ma kompletnie żadnego znaczenia, przez co całość staje się znacznie bardziej uniwersalna, mniej problematyczna. Wiele w tej książce biblijnych kontekstów, motywów związanych z badaniami anatomicznymi, a także aksjologią, o czym w sposób bezpośredni mówi nam sam tytuł utworu – Bieguni. W oparciu o przekonania jakie żywiła niegdyś sekta biegunów, dotyczące ruchu, który jak twierdziła jest w stanie pokonać wszelkie zło w świecie oparta została cała idea opowieści snutej przez autorkę. To ów ruch decyduje o zmienności świata, w którym żyjemy, o trwałości bądź nietrwałości wszystkiego, co nas otacza. • Reasumując „Bieguni” to książka dla czytelnika moralizatora, którego nie zraża filozofia bytu i dla którego metafora w szerokim pojęciu tego słowa stanowi niejako „chleb powszedni”. Nie jest z pewnością powieścią łatwą w odbiorze, ani z wciągającą fabułą. Jest tym rodzajem prozy, który należy sobie dawkować w sposób bardzo ostrożny, żeby zbyt szybko się do niej nie zrazić.