Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
z każdą kolejną częścią swej sagi kryminalnej Camilla Läckberg zaskakuje mnie coraz bardziej. "Syrenka" jest tego doskonałym dowodem. Ponownie autorka świetnie skonstruowała fabułę powieści. W żaden sposób nie da się dociec rozwiązania detektywistycznej zagadki. Tym razem jest ono naprawdę zaskakujące. Cóż wielce dywagować..., to zwyczajnie bardzo dobry thriller w wydaniu skandynawskim. Polecam gorąco.
-
Cóż... Mając w planie przeczytanie sagi Millenium popełniłam jeden kardynalny błąd... Mianowicie zanim zabrałam się za ogarnianie lektury zdążyłam wcześniej obejrzeć zarówno jej ekranizację, jak i skandynawski serial. Niewątpliwie zepsułam tym sobie odbiór powieści. W związku z powyższym nie zdołałam odczuć tego ŁAŁ, co pozostali czytelnicy. Mimo wszystko thriller ten jest całkiem niezły i warty przeczytania. Co mam mu do zarzucenia? Akcja jest nieco mało wartka i jak na tę objętość zbyt wiele w niej długich opisów sytuacji, których całkowity brak momentami niczegoby raczej nie zmienił w ogólnym odbiorze. Same postacie głównych bohaterów świetnie zarysowane. Super skonstruowana fabuła i zakończenie, którego czytelnik nie dość, że nie może się wprost doczekać to nie ma nawet najmniejszych szans żeby był wstanie sam domyślić się rozwiązania całej kryminalnej zagadki. Ogólnie polecam lekturę, bo warto poświęcić jej czas.
-
Hmmm... Muszę przyznać, że fabuła tej książki jest w moim odczuciu raczej absurdalna. Na dodatek jej bohaterowie są postaciami bardzo mocno przerysowanymi. Nie ma co, poniosła autorkę fantazja i to momentami wydawałoby się nawet, że ułańska. Czy to książka z dużą dozą dobrego humoru? Jeśli tak jest, bo w wielu opiniach tego typu stwierdzenia widnieją, to ja w takim razie jestem gburem stulecia. Może w całej ponad trzystu stronnicowej powieści zwrotów i sytuacji, które rzeczywiście zdołały wywołać tylko lekki uśmiech na mej twarzy policzyłabym na palcach jednej ręki. Cóż więc rzec... No zupełnie nie widzę w tej publikacji niczego, co warte byłoby uwagi. Jest bardzo mierna. Momentami nawet nudna... Tyle w tym temacie. Dziękuję za "spotkanie" z literaturą Pani Sochy, ale więcej nie skorzystam.
-
"Tata w budowie" to napisane z dużą dozą dobrego humoru oraz dystansem felietony, których tematem przewodnim jest tacierzyństwo. Autor przedstawił w nich w sposób "luźny" swoje perypetie związane z wstąpienie w aktywną sferę ojcostwa. Nie mądruje się w nich jak inni tatusiowie w tego typu publikacjach i stara się również unikać dawania "dobrych rad" przyszłym rodzicom. Moim zdaniem jest to bardzo ciekawa publikacja, którą mógłby w ramach walki z rodzicielskim stresem zgłębić każdy przyszły tatko. Naprawdę fajna pozycja. Polecam.
-
Wprost nie znoszę tego typu publikacji, to znaczy ilustrowanych "niby" poradników, będących "dziełem" autora najczęściej tego jednego tylko tytułu. Powiem krótko przeczytałam, bo ją dostałam w prezencie. W normalnej sytuacji nigdy świadomie nie trafiłaby ona w moje ręce. Cóż... Książkę tego rodzaju mógłby napisać naprawdę każdy świeżo "upieczony" tatuś... Tylko poco? A no poto, żeby pochwalić się swoim super wykształceniem, nienagannym wyglądem i co ważne, przynajmniej z punktu widzenia tej publikacji, byciem ojcem - bohaterem swojego domu. Extra... Z reguły ludzie nie lubią "dobrych rad" innych. Najlepiej uczyć się jednak na swoich błędach. Odebrałam tą pozycję jako zwyczajny lans. Uważam ją za słabą, żeby nie powiedzieć beznadziejną. Jedyny plus dałabym za lekkość pióra. To wszystko na ten temat. Nie polecam.