Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Czytając Synowi książki zawsze jestem tuż przy nim. To nasze wspólne chwile. Czytanie nie jest wyłącznie sposobem na zabicie czasu czy poznanie świata; przede wszystkim to poznawanie własnego Dziecka jest dla mnie absolutnie kluczowe. Kątem oka podpatruję jego reakcje. Doświadczam niemal na sobie na sobie zmian w jego dziecięcym ciele: czuję napinanie wewnętrznych strun i symfonię emocji grających mu w duszy. Ten Mały Człowiek to najwspanialsze dzieło stworzenia - a ja mam zaszczyt móc go z uwagą i fascynacją odczytywać.
Czytam też samej sobie. Dla rozrywki, poznania lub ubogacenia duchowego. Potrafię docenić każdy typ książki, jeśli dzieło jest dobre, zapada w pamięć i zostawia we mnie choćby swoisty wodny znak. Sięgam też po te, które pozornie kaleczą czytelnika. To nieoceniona kuracja dla niegdyś zmartwiałej duszy. Parę wybitnych książek przewartościowało mój system wartości i sprawiło, że zmieniłam sposób postrzegania świata. Lektury otwierają mnie na świat. Dzięki nim jestem, kim jestem i gdzie jestem. Świat znów potrafi mnie zdumiewać.
Jednak wciąż to kiążka, która otwiera przede mną moje Dziecko i mnie samą, która scala nasze myśli i jednoczy we współodczuwaniu, pozostaje dla mnie czymś najcenniejszym, co mogę nam ofiarować w prostocie życia; wspólna lektura to najbardziej wartościowy prezent.
-
Uwzględniając niezły wybór wyszukiwanek na polskim rynku wydawniczym, tę radzę omijać z daleka. Wprowadza najmłodszego czytelnika w zupełnie oderwany świat fikcji, przebodźcowuje natłokiem i kolorami, zabija nijakością obrazu, zaburzając postrzeganie perspektywiczne. Fatalna książka obrazkowa.
-
Książka bardzo dobra. Porusza tematy przemocy, konfliktów i różnic międzykulturowych w sposób wyważony i delikatny na tyle, by nie skrzywdzić treścią wrażliwego małego odbiorcy. Równocześnie nie przemilcza najtrudniejszych zagadnień naszej - co by nie było, nieustająco - rzeczywistości. Co nie zostało wyrażone słowem, uzupełnia ilustracja. Czytelnik spotyka się tu z tematem wojny, Holocaustu, śmierci, ale też "zwyczajnej" przemocy podwórkowej. Równocześnie pokazana jest piękna relacja międzyludzka, przyjaźń dwóch chłopców ze skrajnie różnych środowisk, która przetrwać może wszystko... Nie weryfikowałam prawdziwości podanej historii - ponoć zdarzyła się naprawdę (mniej więcej, bo książka nazwana jest autobiografią pluszowego misia i to on jest narratorem tej powieści), ale czy prawdziwa, czy w pełni fikcyjna - jest dobrze przedstawiona a nade wszystko na wskroś życiowa i jako taka - arcyważna.
-
Ciekawa opowieść o przyjemnej, dobrej narracji. Sam temat nie zaskakuje. Można dopatrzyć się pewnej fabularnej niekonsekwencji. Ilustracje nie wyrażają w pełni treści utworu; nie są złe, mogłyby jednak być bardziej spójne z tekstem albo też pozostawiać większe pole do rozwijania wyobraźni przez dziecko.
-
Bardzo płytkie potraktowanie skądinąd bardzo ciekawego zagadnienia, bazujące na stwierdzeniach pachnących tanią sensacją. Poziom niemal artykułu z brukowca w książkowym wydaniu.
-
Naszpikowana naukowymi odniesieniami i specjalistyczną wiedzą książka okazuje się niezbyt strawna dla rodzica, którego nie trzeba przekonywać, że oderwanie młodego człowieka od środowiska przyrodniczego to nic dobrego. Lektura zdecydowanie dla wytrwałych lub intensywnie poszukujących i łaknących usystematyzowania wiedzy i odniesienia do całego spectrum naukowych argumentów; czytelnikom, którzy naturę traktują jako coś oczywistego i... naturalnego, kierującym się wewnętrznymi kierunkowskazami, intuicją lub wiedzą wyniesioną z własnego środowiska, ta pozycja może wydać się zupełnie zbędna.