Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
majuskula
Najnowsze recenzje
1
...
18 19 20
...
44
  • [awatar]
    majuskula
    Trudno sobie wyobrazić uczucia towarzyszące bliskim zamordowanego człowieka. Co może zrobić komisarz, gdy rodzina próbuje sama złapać i ukarać sprawcę? Gdzie właściwie szukać winnego? To ciężkie, skoro nieustannie pojawiają się sprzeczne informacje, a podejrzanych tylko przybywa… • Tak, moje pierwsze spotkanie z Remigiuszem Mrozem mogę uznać za w pełni udane. Jeśli chodzi o twórców powieści kryminalnych, to często mijałam się również z Piotrem Górskim, o którym słyszałam i czytałam wiele dobrego. Wspominałam o tym setki razy, ale w kwestii tego typu książek ciągle się rozsmakowuję, poznaję, spoglądam na nie w miarę obiektywnie, świeżym okiem. Ucieszyłam się na możliwość sięgnięcia po najnowsze dzieło Górskiego, tajemniczo zatytułowane „Krewni”. To trzecia część z serii o komisarzu Sławomirze Kruku, osobie bezk­ompr­omis­owej­ i inteligentnej. Owszem, podeszłam do lektury z całkiem dużymi oczekiwaniami. Nie lubię marnować czasu — któż z nas za tym przepada? Jednak moje obawy zostały rozwiane, gdyż „Krewnych” czyta się naprawdę szybko. Niepokoił mnie też fakt, że mam do czynienia z kolejnym tomem cyklu, aczkolwiek brak znajomości poprzednich to żadna przeszkoda. • Całość napisano dość lekkim językiem, autor z wyczuciem dawkuje strach, powoli wprowadza czytelnika w uczucie napięcia. A sekretów jest sporo. Górski wszystko dokładnie przemyślał, zachowania bohaterów zawsze są sensowne, nic nie porzucił przypadkowi. Fabuła wydaje się być bardzo spójna, wydarzenia skrupulatnie ze sobą powiązane. Właśnie, również tytuł ma duże znaczenie, bowiem postaci łączą różne więzy, nie tylko krwi. To siatka kontaktów, gdzie, niczym w labiryncie, musimy stopniowo się poruszać. Pisarz postawił na krótkie rozdziały, dzięki czemu akcja się nie dłuży, natomiast tło odmalowano tak, aby tym tłem pozostało. Próżno szukać rozwlekłych detali na temat krajobrazu. • Spodobało mi się, że Piotr Górski świetnie potrafi pokazać emocje towarzyszące jego bohaterom. Ból, strach, determinację, gniew — bez popadania w przesadę oraz banały. Trochę wyprowadza czytelnika w przysłowiowe pole, posiłkuje nas wskazówkami, które zdają się być wręcz dziecinne, a zaskakuje ostatnimi rozdziałami. Myślę, iż taka jest właśnie cecha dobrego kryminału, czyli niep­rzew­idyw­alno­ść. Inaczej byłoby łatwo pożałować chwil spożytkowanych na coś beznadziejnego, czegoś wbrew naszym oczekiwaniom. Na szczęście, Górski wyszedł z tej próby obronną ręką i teraz rozumiem różne pozytywne opinie. • Kilka słów o samym Sławomirze Kruku. Rzeczywiście, polubiłam tę postać, choć początkowo wydawał mi się być taki nieoczywisty, pełen sprzeczności. Jak każdy książkowy albo filmowy komisarz, posiada swoje kłopoty, które z pasją się ciągną, nie dają spokoju. Mimo tego, ciągle tkwi w nim policjant-superbohater, chcący pokonać przejawy zła na świecie. Jest świadomy, że to dość nierealne marzenie, ale próbuje, próbuje… Do ofiar podchodzi z szacunkiem, starając się za wszelką cenę doprowadzić winnych przed oblicze sądu. Jego zaangażowanie nie zawsze przysparza mu sympatię przełożonych, twierdzących, iż Kruk ma poważne problemy ze sobą. Aczkolwiek trudno mu odmówić siły walki, wbrew opiniom. • „Krewni” to świetna propozycja dla fanów książek kryminalnych. Jeśli wcześniej nie kojarzyliście komisarza Sławomira Kruka, to rekomenduję jak najszybsze zapoznanie się z jego osobą. Ja sama zamierzam sięgnąć po poprzednie tomy, seria bardzo mnie zainteresowała, czekam na kontynuację. Mam nadzieję, że kariera Piotra Górskiego ciągle będzie się rozwijać — zdecydowanie na to zasługuje! Trzymam kciuki, zamierzam obserwować.
  • [awatar]
    majuskula
    Wycieczki! Wielu z nas po prostu uwielbia podróże, te bliższe i dalsze. Co jednak zrobić, gdy podczas wojaży napotykamy dosłownie same pechowe sytuacje? Jak wyjść z wszelkich ambarasów, szczęśliwie wrócić do kraju? Oto jest pytanie! • Muszę się przyznać, że po raz pierwszy mam styczność z twórczością Aleksandry Rumin, a jej debiutancka powieść jeszcze nie zdołała wpaść w me ręce. Aczkolwiek zetknęłam się z wieloma recenzjami, głównie pozytywnymi, dlatego postanowiłam spróbować „Zbrodni po irlandzku”. Jakoś nigdy nie szalałam za komedią, gdy chodzi o książki, chociaż trafiłam na kilka niezłych, więc i Pani Aleksandrze dałam szansę. Czy na coś konkretnego się nastawiłam? Postanowiłam podejść do lektury na luzie, bez obiecywania sobie czegokolwiek, aby uniknąć ewentualnego rozczarowania. O dziwo, mimo uprzedzeń, spędziłam nad powieścią kilka ciekawych dni, zadowolona, mimo szukania większych wad. Takowych nie znalazłam i doszłam do wniosku, że częściej muszę „wychodzić ze strefy komfortu”, używając modnego ostatnio określenia. Zaczęłam od zaznajamiania się z kryminałami, potem komediami, a teraz zaczynam pałać sympatią do połączenia obu gatunków. Przewrotnie! • Swoją drogą, uwagę przykuwa już sama okładka, o czym pragnę wspomnieć, chociaż próbuję wystrzegać się oceniania po szacie graficznej. Cóż, zmysł estetyki trudno oszukać. Wspominam o tym również z tego względu, że często okładki są bezsensowne, jakby twórcy niespecjalnie kojarzyli fabułę. A w przypadku „Zbrodni po irlandzku” widać, iż zadbano o zgodność, przyłożono się do pracy. Detale są silnie związane ze szczegółami pochodzącymi prosto z książki. Właśnie, na szczęście mogę nadmienić, że treść nie wypada gorzej, całość idealnie się uzupełnia. • Nawet chaosem trzeba umiejętnie pokierować — tak, to brzmi niczym oksymoron, ale proszę mi zaufać. Początkowo wydaje się, że powieść jest jednym wielkim mętlikiem. Wątki się ze sobą mieszają, bohaterowie przekrzykują. Ale już po chwili można zauważyć, iż mamy do czynienia z celowym zabiegiem, przestajemy się gubić, a zamiast tego wciągamy w akcję. Potrzeba też dużo dystansu do otaczającego nas świata! Satyra na społeczeństwo, trochę na nas samych, z przymrużeniem oka. Mrugnijmy do siebie, znajdujących się w środku krzywego zwierciadła! • Postaci niesamowicie irytują i taka jest właśnie ich rola. Paradoksalnie, można nabrać do nich dziwnej sympatii, przez te wszystkie napotykające ich przygody. Zwłaszcza w przypadku głównego bohatera, niejakiego Tomasza Waciaka, zmagającego się z uzależnieniem od alkoholu opiekuna wycieczki. Ma pod sobą zgraję kompletnie zakręconych ludzi, trudno utrzymać ich w karbach, a prześladujący ich zewsząd pech nie pomaga. Często się zaśmiewałam, więc rola powieści została spełniona. Co z intrygą? Wypada ciekawie, dość zaskakująco, więc mamy kolejny plus. Ot, czarny humor w dobrym wydaniu, chociaż jeszcze raz muszę podkreślić — dystans, dystans i jeszcze raz dystans. Inaczej łatwo się obrazimy o takie, a nie inne przedstawienie Polaków. • „Zbrodnia po irlandzku” przypadnie do gustu przede wszystkim miłośnikom gatunku, osobom chcącym odprężyć się po ciężkim dniu, szukającym niez­obow­iązu­jące­j lektury. A jednocześnie niegłupiej, zachowującej poziom. Będę obserwować rozwój kariery literackiej Aleksandry Rumin i mam nadzieję, że w bliskiej przyszłości uda mi się przeczytać jej pierwszą powieść, a może nawet kolejne?
  • [awatar]
    majuskula
    Wszędzie wokół cierpienie, ludzkie dramaty, strach o jutro — czy w tak tragicznej sytuacji jest miejsce na miłość? Okazuje się, że owszem. Miejsce na miłość trudną, wymagającą poświęceń, ale szczerą, intensywną, na przekór szalejącej śmierci… • Powstanie Warszawskie to wydarzenie, które trwale odcisnęło się na historii Polski. Ogromnymi krokami zbliża się siedemdziesiąta piąta rocznica. Czas ucieka, należy zebrać jak najwięcej wspomnień z tamtych dni, aby móc przekazać je kolejnym pokoleniom. Dlatego nie rozumiem ludzi, którzy uważają, że książek o Powstaniu mamy przesyt na rodzimym rynku wydawniczym. Osobiście wydaje mi się, iż naszym obowiązkiem jest dbanie o przeszłość, bez zbędnej martyrologii. Chodzi po prostu o pamięć. Ucieszyłam się, gdy zauważyłam zapowiedź najnowszej książki autorstwa Agnieszki Cubały. Słyszałam o poprzednich jej publikacjach, śledziłam ich recenzje, ale jakoś nie miałam sposobności ich przeczytać, nad czym szczerze ubolewam. Jednak teraz przydarzyła się okazja do nadrobienia zaległości. A wszystko świetnie się zgrywa z rocznicą właśnie. Sierpień to idealny czas do sięgnięcia po tę pozycję. A muszę przyznać, że mnie zachwyciła. • Pisanie tego typu recenzji jest dla dość trudne, nie ukrywam. Wynika to z emocjonalnego podejścia do treści, choć bardzo staram się zachować obiektywizm. Mamy tutaj kilkadziesiąt opowieści, prawdziwych historii. Świadomość realności uderza, bo niby wszystko wiemy, ciągle słyszymy o Powstaniu w mediach, ale skupienie się nad książką — już sprawia dosadniejsze wrażenie. Podziwiam autorkę, ponieważ zdołała unieść ciężar tematu. A nie należy do tych łatwych. Miłość kroczy tuż obok śmierci, próbując ją odrobinę złagodzić. Stąd w czasie Powstania odbywało się tyle ślubów. Nikt nie chciał czekać, gdyż brakowało pewności w kwestii przyszłości. Dni gnały niczym oszalałe. • Całość napisano w prosty i przystępny sposób. Bez zbędnej „zabawy” w poetykę, tekst wypada naturalnie. W ogóle się nie nudziłam w trakcie lektury, za to ogromnie wzruszałam, więc wrażliwszym osobom polecam zaopatrzenie się w chusteczki. A wcześniej najlepiej zmyć makijaż. Cubała skupiła się na różnych postaciach, zarówno tych bardziej znanych, jak i mniej. Dlatego trafiamy na słynnego Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i jego ukochaną Basie, ale też na młodą prostytutkę, która pomagała w szpitalu, oferując bliskość. Mnogość charakterów, ilu ludzi, tyle historii. • Miłość romantyczna znaczy wiele, zwłaszcza w czasie trudnych chwil. Lecz jestem zadowolona z faktu, że autorka nie bała się poruszyć kwestii seksu, będącego odprężeniem, poczuciem, iż nasza najbliższy człowiek nadal przy nas trwa. Jak jedyna pewna rzecz na świecie. Ciepło drugiego człowieka było w okresie wojny naprawdę istotne, w sensie i fizycznym, i emocjonalnym. Dodatkowo, odmalowano świetne tło. Czytamy nie tylko o uczuciach, ale również o życiu codziennym. O bukietach ślubnych, naprędce zrywanych z cudzego ogródka lub balkonu. O skromnych weselach, gdzie warzywa były niczym najprzedniejsze danie. O ciężkiej pracy sanitariuszek chcących przynieść ulgę rannym oraz umierającym. Fascynujące, momentami zatrważające, lecz ciągle ogromnie ważne… • Agnieszka Cubała stworzyła przepiękną książkę, po brzegi wypełnioną emocjami. Doceniam trud, który włożyła w nadanie tej pozycji odpowiedniego rysu, doceniam jej zaangażowanie. I mam nadzieję, że finalnie uda mi się sięgnąć po poprzednie jej publikacje, oby wkrótce! Teraz, w przededniu rocznicy Powstania Warszawskiego, pochylmy się nad historiami osób takich jak my, którym przyszło żyć w bardzo skomplikowanych czasach. Pamiętajmy, iż tamci starsi ludzie też niegdyś byli młodzi i marzyli o cudownej miłości, silniejszej od potężnej śmierci…
  • [awatar]
    majuskula
    Blichtr, szampan, świetna zabawa — czy na luksusowym przyjęciu cokolwiek może pójść nie tak? Okazuje się, że musi paść odpowiedź twierdząca, gdy jeden z gości zostaje brutalnie zamordowany. Czy za zabójstwem na pewno ta osoba, którą się o to podejrzewa? • Co skłoniło mnie do sięgnięcia po tę książkę? Rodzina Mitfordów! Żywo się nimi interesuję od czasu przeczytania publikacji Laury Thompson. Tak na marginesie, serdecznie polecam! Tym razem, Mitfordowie zostali sfabularyzowani na rzecz powieści krym­inal­isty­czne­j, osadzonej w szalonych latach dwudziestych — bezapelacyjnie jedna z najbardziej fascynujących epok. Byłam ciekawa, czy autorce uda się odpowiednio oddać atmosferę tamtych dni. To sztuka, zwłaszcza w sytuacji, gdy opisujemy prawdziwych bohaterów. Swoją drogą, dopiero w trakcie czytania zorientowałam się, że mam do czynienia z drugim tomem! Jakoś umknęła mi informacja o istnieniu pierwszego. Nieco się zmartwiłam, ale postanowiłam dzielnie stawić temu czoła, głęboko wierząc, iż nie pogubię się w akcji. Na szczęście, dość gładko wyszłam z tej próby, więc jeśli macie podobny problem, to nie przejmujcie się. Spokojnie możecie zacząć lekturę od części drugiej, dacie sobie radę. • Historia przedstawiono z perspektywy służącej Louisy Cannon, oglądamy świat jej oczami. Muszę przyznać, że polubiłam tę postać. Posiada dar obserwacji, który wplątuje ją w niespodziewane śledztwa, rodzinne tajemnice. Posługuje się przede wszystkim dedukcją, intuicją, niczym Sherlock Holmes, szukając jakichkolwiek śladów. Z lektury wywnioskowałam, iż w poprzedniej części poświęcono sporo miejsca przeszłości kobiety, chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej, toteż koniecznie muszę sięgnąć po „Morderstwo w pociągu”. Ach, frustrujące, gdy czytamy naprawdę przyjemną książkę, a nie omija nas czekanie na wcześniejsze lub kolejne tomy! Naturalnie, nie zamierzam nikogo zniechęcać, wręcz przeciwnie! Uznajmy, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. • Jessica Fellowes napisała tę powieść w sposób bardzo przystępny, całość czyta się szybko, skutecznie umila wolny wieczór. Nie jest to pozycja ambitna, wymagająca kompletnego skupienia. Jej zadanie to zabicie nudy towarzyszącej chwilom, kiedy zwyczajnie chcemy odpocząć przy przyjemnej fabule. To dobry kryminał, trudno mi było rozwikłać zagadkę, więc mogę stwierdzić — „Morderstwo po północy” znakomicie spełniło swoją rolę. Autorka podsuwała mnóstwo fałszywych tropów, wywodząc nas w przysłowiowe pole. Daleko mi do koneserki tego typu literatury, ciągle się uczę, ale twórczość Fellowes mnie zaciekawiła. • Rzeczywiście, pisarce udało się nieźle odwzorować tło historyczne. Jak wspominałam wyżej, to ciężka praca, z racji specyfiki lat dwudziestych, które kojarzą nam się najczęściej z prywatkami, pawiami piórami. Trzeba uważać, aby nie przesadzić, uniknąć karykatury, swoistego pastiszu. Otoczenie świetnie się zgrywa z postaciami, są bardzo wyraziste. Nie dziwię się, że Fellowes postanowiła poświęcić swoją serię siostrom Mitford. To były charakterne, dość kontrowersyjne osoby, nawet jak na ich czasy. Podobnie Alice Diamond, znana kryminalnej „kariery”. Spostrzegłam jednak, iż książka subtelnie porusza temat roli kobiet, które wówczas tylko pozornie mogły cieszyć się wolnością. To interesujący zabieg, zdecydowanie wart uwagi. • „Morderstwo po północy” jest świetną propozycją dla czytelników pragnących odpoczynku przy intrygującej fabule. Tajemnica zbrodni nie należy do tych oczywistych, rozwiązujących się już w połowie akcji. Naprawdę mam nadzieję, że uda mi się zdobyć poprzedni tom i poznać przeszłość Louisy. Czekam też na kolejne części. Oby zostały wkrótce wydane! Trzymam kciuki za Jessicę Fellowes, niech wena jej nie opuszcza, bo ta pisarka rzeczywiście ma talent do takich „retro-kryminałów”. Serdecznie polecam wszelkim miłośnikom klimatu lat dwudziestych!
  • [awatar]
    majuskula
    Historia polskiego systemu prawnego jest długa i zawiła. Kara śmierci odcisnęła pewne piętno nie tylko na skazanych oraz ich rodzinach, ale też na wykonawcach wyroku. Jak z przeszłością radzi sobie niegdysiejszy kat? Czy potrafi o niej zapomnieć? • Książka poświęcona Johnowi Ellisowi bardzo mnie zaciekawiła, a czas spędzony nad lekturą okazał się być owocny. Nic dziwnego, że od razu sięgnęłam po kolejny tom serii, tym razem dotykający tego samego tematu od nieco innej strony. W polskim prawie karnym wyrok śmierci został zniesiony w 1998 roku, choć ostatnią egzekucję wykonano lata wcześniej, bo w roku 1988, na Stanisławie Czabańskim, skazanym za gwałt oraz zabójstwo. Może się wydawać, iż całe zagadnienie, mimo złożoności, wypada nudnie. Statystyki, kilkaset nazwisk — a co z morzem łez wylanych przez bliskich ofiar? Mordercy, sądy, żądne krwi tłumy. I ważna postać, stojąca trochę na uboczu, lecz będąca niezwykle ważnym trybem w machinie. Kat. W kulturze masowej kojarzący się z człowiekiem pozbawionym twarzy, skrywanej za czarnym kapturem. Do tego komiczny rekwizyt, pokroju topora. Jak to wygląda naprawdę? • Nie ukrywam, po świetnym „Dzienniku kata” tej książce postawiłam całkiem wysoką poprzeczkę. Naturalnie, obie pozycje różnią się wykonaniem, gdyż dotyczą zupełnie innych epok. Jerzy Andrzejczak ma na swoim koncie rozmaite publikacje, o, na przykład, Adamie Małyszu lub Jolancie Kwaśniewskiej. Autor spisał także „Spowiedź polskiej zakonnicy”, namówił na zwierzenia prostytutkę. Tym samym można uznać, że to pisarz, który nie lubi wkładać siebie w konkretne ramy. „Spowiedź polskiego kata” jest wznowieniem, z impetem wkraczającym do księgarń, a myślę, iż ta książka spodoba się wielu czytelnikom, co w pełni rozumiem. Poruszono w niej sporo istotnych kwestii, istotnych zwłaszcza dla współczesności. • Jerzy Andrzejczak na rozmówcę wybrał człowieka, który jako ostatni w naszym kraju pełnił zawód kata. Lektura rozwiewa stereotypy na temat tej funkcji. Z publikacji wyłania się obraz osoby normalnej — tak najlepiej można to określić. Osoby muszącej sobie radzić ze wszelkimi obciążeniami psychicznymi, walczącej z alkoholizmem, próbującej poukładać wspomnienia. Wbrew tytułowi, ta pozycja nie skupia się wyłącznie na kacie. Wypowiadają się również naczelnicy więzień, ksiądz, a nawet skazaniec. Te wszystkie postaci, ze swoimi opiniami, składają się na przekaz całości. • Książka ciekawi. Przeczytałam ją stosunkowo szybko, bardzo mnie wciągnęła, aczkolwiek trochę przeszkadzał mi ton autora, nieco wymuszający światopogląd. Oczywiście, rozumiem jego argumentację, ale wydaje mi się, iż sami powinniśmy dochodzić do konkretnych wniosków, to o zdrowsze. Podobnie podszedł też do głównego bohatera swej publikacji. Napastliwy charakter wypowiedzi może zniechęcać. Równocześnie doceniam wkład pracy Jerzego Andrzejczaka, który dzieli się wieloma ciekawostkami dotyczącymi profesji kata. Przyznaję, sporo z nich mnie autentycznie zaskoczyło, a lubię poszerzać swoją wiedzę. Po prostu coś nie do końca zagrało przy samej rozmowie, a powinna być najważniejsza. Niemniej jednak nie żałuję spędzonego lekturze czasu. • „Spowiedź polskiego kata” niewątpliwie zainteresuje ludzi, którzy sięgnęli po poprzedni tom. Chyba już raz o tym pisałam, lecz podkreślę ponownie, warto docenić pomysł na serię. Kilka dni temu dotarła do mnie kolejna część, więc jak najprędzej chciałabym zabrać się za mój egzemplarz. Teraz, póki jeszcze nie opadły emocje po pracy Jerzego Andrzejczaka. Owszem, dopatrzyłam się paru wad, aczkolwiek z pewnością nie spisuję tej pozycji na straty. Należy się z nią zapoznać, gdy lubi się kryminalne klimaty.
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
  • Serce jak głaz
    Palmer, Diana
  • Spadek
    Dmowska, Beata
CheshireCat
KrakowCzyta.pl to portal, którego sercem jest olbrzymi katalog biblioteczny, zawierający setki tysięcy książek zgromadzonych w krakowskich bibliotekach miejskich. To miejsce promocji wydarzeń literackich i integracji społeczności skupionej wokół działań czytelniczych. Miejsce, w którym możemy szukać, rezerwować, recenzować, polecać i oceniać książki.

To społeczność ludzi, którzy kochają czytać i dyskutować o literaturze.
W hali odlotów Międ­zyna­rodo­wego­ Portu Lotniczego im. Jana Pawła II Kraków-Balice został uruchomiony biblioteczny regał – Airport Library! To kolejny wspólny projekt z Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport! Airport Library, czyli Odlotowa Biblioteka to bezpłatny samoobsługowy regał, z którego mogą korzystać pasażerowie oczekujący na lot. Można znaleźć na nim książki dla dzieci oraz dorosłych w wersji polskiej oraz obcojęzycznej. Udostępnione dzieła należy odłożyć na półki biblioteczki przed odlotem. • Książki na ten cel przekazała Biblioteka Kraków oraz krakowskie konsulaty, współpracujące z Instytutem Kultury Willa Decjusza nad Wielokulturową Biblioteką dla krakowian. • Konsulaty, które przekazały książki na regał Airport Library: Konsulat Generalny Węgier w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie, Konsulat Republiki Indonezji w Krakowie, Konsulat Generalny USA w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Słowackiej w Krakowie oraz Konsulat Królestwa Hiszpanii w Krakowie. • Airport Library to kolejny wspólny projekt Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport i Biblioteki Kraków. Obie instytucje rozpoczęły współpracę w maju 2022 roku, podczas Święta Rodziny Krakowskiej. W czerwcu w CEL została otworzona stała biblioteczka o tematyce podróżniczej „Odlotowa biblioteka” działająca na zasadzie book­cros­sing­owej­. Od lipca w filiach Biblioteki Kraków rozp­owsz­echn­iane­ są egzemplarze kwartalnika „Airside” wydawanego przez CEL Kraków Airport.
foo